Na
początek Rezerwat przyrody Źródła Rzeki Łyny. Bardzo długo nie odwiedzałam tego
miejsca, ale w końcu nadarzyła się okazja. Oczywiście przyroda zachwycała, a
czas spędziliśmy wspaniale.
Co
roku czekam na maj i na bzy i na konwalie, a potem ten czas mi ucieka. Nie
pozachwycam się odpowiednio, nie napatrzę, nie nawącham. I jest mi przykro,
niestety sytuacja znowu się powtórzyła. W tym roku odkryłam żarnowiec, za cel
spacerów obierając nieco inny las. Kwitnie obłędnie! Zresztą, kwiatów mamy w
brud, ale to co się dzieje w ogrodzie mamy zasługuje na oddzielny post ;)
Tak,
dobrze widzicie! To pierwsze grzyby, które znalazła mama. Wystarczyła jej jedna
wizyta w lesie ;) Słyszałam już o prawdziwkach majowych a także niewielkich
kurkach. Sezon grzybowy przed nami, abyśmy tylko miały chociaż chwilę czasu na grzybowe
spacer po lesie.
Trochę
Kota i jezioro Trzcinowe, które chyba podobnie jak Źródła Łyny wysycha. I o ile
tam aż tak bardzo tego nie widać, to tu można się naprawdę przestraszyć. Przez
wiele, wiele lat nie było tu żadnej plaży, aż niedawno się pojawiła i z roku na
rok jest jej coraz więcej. Spanielowi plaża się podobała, podobnie jak jezioro.
Co jednak powiedzą inni stali bywalcy? Zapewne będą mniej zachwyceni.
A
na koniec Małga. Byłam tam dwukrotnie chcąc sfotografować wieżę wśród bzów. Za
pierwszym razem uznałam, że bzy się jeszcze nie rozwinęły, a za drugim
uświadomiłam sobie, że po prostu zmarzły (podobnie jak w Kocie) i pięknych
zdjęć nie będzie. O dziwo, o samotnych spacerach nie było mowy, na Małgę udają się najwyraźniej wszyscy rowerzyści. Niektórzy trochę zagubieni ponieważ wieży
z daleka nie widać, ukrywa się wśród drzew, a znaków informujących najwyraźniej
brak.
Tyle
naszych spacerów, pozdrawiam Was ciepło J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz