Lista
10 ulubionych miejsc ograniczy się do naszej najbliższej okolicy, głównie do
gminy Jedwabno. Kolejność ostatecznie nie ma jakiegoś szczególnego
znaczenia, bo nie mogłyśmy się zdecydować ;)
To
miejsca, które dawniej były nam szczególnie bliskie, obowiązkowo odwiedzaliśmy
je z każdym naszym gościem. To również miejsca do których wracamy coraz
rzadziej, chociaż nadal myślimy o nich z sympatią. Najważniejsze jest to, że to
także miejsca odkryte niedawno. Nie nudzimy się jeszcze w tym naszym Kocie ;)
W Dębowcu mieszkaliśmy
przez kilka lat, tym samym wiąże się z nim wiele, wiele wspomnień. Miejscowość jest
położona w środku lasu i dojazd do niej nie jest najłatwiejszą sprawą,
szczególnie zimą ;) Znajduje się tam zaledwie kilka budynków, ale wszelkie
braki odwiedzającym nadrabia rzeka i piękne lasy. Trasa Kot – Dębowiec jest
idealna na leniwe spacery, rowerowe przejażdżki, a nawet do biegania.
2.
Omulew
Dla
niektórych Omulew to tylko jezioro, dla nas z kolei to przede wszystkim rzeka. Przepływa
bowiem ona przez nasze okolice – Kot i Dębowiec. Zaś gdzieś tam w dalekim
świecie wpływa ostatecznie do Narwi. My spędzaliśmy nad tą rzeką, w dawnych
latach, mnóstwo czasu. Uczyliśmy się w niej pływać, ale i topiliśmy czy próbowaliśmy łowić ryby. Przesiadywaliśmy
godzinami na tamie, pomostkach i zwalonych pniach. Dziś szczególnie polecamy
spływy kajakowe, świetna zabawa!
Jezioro Trzcinowe?
To prawdziwy koszmar! Aby się zanurzyć trzeba iść kilometr, a przynajmniej każdy
ma takie wrażenie. Na dodatek kamienie, które ranią stopy. A jednak przez długi
czas było to nasze ulubione dzikie jezioro – płytkie, więc dzieciom nic się nie
mogło stać, a poza tym piękne bo porośnięte wokół pięknymi lasami. Teraz raczej nie
pływamy w Trzcinowym, ale nadal chętnie jeździmy tam na wycieczki rowerowe. Szczególnie
przed okresem letnim jest tam cudownie, wówczas nikogo tam nie ma. To także świetne
miejsce do obserwowania spadających gwiazd lub na piknik :)
Zimna Woda zamieniła
się obecnie na Napiwodę, ponieważ teraz to tam ma swoją stajnię pani Kinga. Pani
Kinga uczyła nas jeździć i chociaż niewiele pewnie z tych umiejętności już
zostało, to i tak wszyscy wspominamy ją miło. Prawie każdy kto nas odwiedzał, musiał
udać się chociaż na jedną lekcję, aby spróbować swoich sił. Miejscowość jest
niewielka, ale urocza. Od niedawna znajduje się tam ciekawy kościół. Jego
wystrój nawiązuje do tradycji myśliwskiej – na ścianach i nad ołtarzem wiszą
poroża. Zrobiono z nich nawet żyrandole, warto to zobaczyć . Zaś u
pani Kingi w Napiwodzie warto pojeździć konno :)
Małga (Ruda) nieistniejąca miejscowość. W latach 50. zdecydowano o jej likwidacji – wysiedlono
mieszkańców i stworzono poligon wojskowy. Brzmi to strasznie i trudno w to
uwierzyć. Po tej miejscowości, podobnie jak i po kilku innych, pozostało
niewiele. Dziś zobaczymy tam wieżę kościelną, ukryte w trawach fundamenty
domów i zniszczony cmentarz. W trakcie wędrówek zaś można tam spotkać różnorakie zwierzęta, to teren rezerwatu przyrody - Małga. Fajne miejsce na rowerowe wycieczki.
Nad
tym jeziorem spędziliśmy wiele dni, a także nocy. Wielokrotnie wynajmowaliśmy domek
położony tuż nad samym jeziorem. Serdecznie pozdrawiamy właścicieli :) Magiczne
miejsce do którego miło jest wracać. Niestety
przyjeżdża tam wiele osób i na chwilę samotności trudno liczyć. Z
tego powodu warto odwiedzić Gim szczególnie zimą, chociaż nie wiemy czy wjazd autem
jest wtedy do końca legalny ;)
A
właściwie to Rezerwat przyrody Źródła Rzeki Łyny. Pierwszy raz byliśmy tam z
dużą grupą, a potem wracaliśmy wielokrotnie sami. Chociaż to nie nasza gmina,
to Łyna jest blisko i wycieczka nie sprawia żadnego problemu. Podjeżdżamy autem, a
potem chodzimy, chodzimy i jeszcze raz chodzimy. Widoki są niezwykłe – szczególnie
pięknie jest jesienią. Naprawdę warto się tam wybrać!
Niewielkie
jezioro położone za Dębowcem. Nie da się raczej w nim pływać, chociaż raz
wyłowiono z niego pewnego delikwenta. Okazało się bowiem, że nie należy
wjeżdżać rowerem na mokrą kładkę. Prosta sprawa ;) Przez długi czas nikt z
domowników nie odwiedzał tego miejsca, zapomnieliśmy o nim. Dopiero w ostatnie
wakacje przypomnieliśmy sobie o tym dzikim jeziorze. Spodobało się nam i nawet
kilka dni temu odbyła się piesza wycieczka. Tylko po to aby spędzić trochę
czasu na pomostku, nieśpiesznie podziwiając widoki.
Nigdy
byśmy nie pomyślały o tym, że jezioro Dłużek znajdzie się w zestawieniu ulubionych
miejsc. A jednak jesienią spędziłam tam wiele godzin. Umilałam je sobie
spacerami i po prostu pokochałam te miejsce. Jest urokliwe! Byłam tam ponownie zaledwie
kilka dni temu i na pewno jeszcze tam wrócę. Zapewne nie latem, bo w trakcie
sezonu jest tam prawdziwe oblężenie, ale jesienią? Czemu nie!
Nasz
Kot na zakończenie. A w nim: dom i nasz stary dom, żwirówka, tama,
boisko, łąka z kaniami, „las za panią Jagódką”, cmentarz, paget, łąki za nami i
za „panią Krysią”, kilometr, ośrodek, polanka przy cmentarzu, Zuzy
ziemia i ta nasza. Dziwne określenia i dziwne miejsca, ale ulubione :)
To nasze
pierwsze „Wyzwanie blogowe”. Liczymy, że podołamy do końca. Dziś dzień pierwszy.
Nie wiedzieć czemu myślałyśmy, że pójdzie to szybko i sprawnie ;)
Na koniec zapraszamy na Blog Sen Mai - gdzie znajduje się więcej podobnych zestawień - "10 ulubionych..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz